- Już uciekam. - wstałam, przygryzłam znowu wargę bo nogi nadal cholernie bolały, podniosłam torbę i chciałam szybko i zwinnie odejść od tego dziwnego człowieka, ale on chwycił moją rękę.
- No dobrze, nie jestem żadnym pedofilem, gwałcicielem, mordercą czy czym tam jeszcze. - odpowiedział szybko.
- Przecież gdyby pan nim był, nie powiedziałby pan ,,Jestem pedofilem" prawda? - zaśmiałam się. - Z resztą nie rozumiem, dlaczego mnie pan zatrzymuje.
Osłoniłam się szczelniej szalem i kapturem tak, żeby nie zobaczył mojej twarzy.
- Zatrzymuję panią, bo ... właściwie nie umiem wyjaśnić dlaczego, ale pani obecność jest dla mnie kojąca. I nie jestem pedofilem, przysięgam. - a po chwili dodał. - Może pani jeszcze przez chwilę ze mną usiąść?
Zawahałam się, ale znowu usiadłam na drugim końcu ławki.
- W takim razie kim pan jest?
- Nie mogę powiedzieć, kim jestem, i myślę też, że lepiej żebym nie pokazywał mojej twarzy, bo to może mieć... - odchrząknął. - różne skutki.
- A coś o sobie może mi pan opowiedzieć? - poczułam chęć sprawdzenia, kim jest ten człowiek... to było bardzo dziwne.
Westchnął.
- Jestem kimś, kto, jak wszystkim się wydaje ma wszystko, ale utraciłem najważniejsze rzeczy. Mimo to, nadal wszyscy twierdzą, że więcej już nie da się mieć. No i jestem paranoją, bo z jednej strony otaczam się wspaniałymi ludźmi i spełniam marzenia, a z drugiej jestem samotny i nieszczęśliwy.
Chciałam mu przybić żółwika, bo również byłam samotna w gronie rodziny.
- Spełnia pan marzenia?
- Oh, tak. - na chwilę zapadła cisza, i kontynuował. - Czy mógłbym o coś prosić? Moglibyśmy mówić sobie na ty? To znaczy... bez imion, bo i tak nie spotkamy się drugi raz, tak po prostu luźniej.
- Um... jasne.
- A czym ty się zajmujesz? - spytał.
- O nie, ty mi wcale nie powiedziałeś czym się zajmujesz. - zaśmiałam się. - pytanie za pytanie. Ale najpierw ty, żebym miała pewność, że mnie nie zamordujesz.
- Ale ja nie mogę powiedzieć... Może nazwijmy to... muzyk? - zaśmiał się. - teraz ty.
Wow. Pedofil pracujący jako muzyk.
- Tancerka.
- Jaki rodzaj tańca?
- O nie, najpierw ty jaki typ muzyki.
- Pop. - westchnął.
- Balet. - odparłam zadziornie.
- Wow, mam tu baletniczkę? Nieźle. - po głosie wyczułam, że się uśmiecha.
Usłyszałam jakiś nieznany dzwonek telefonu. Nieznajomy wyciągnął z kieszeni najnowszego Iphone'a i wstał. Dopiero teraz zauważyłam jaki jest wysoki. Gdyby porównać mnie z nim chyba ledwo dosięgałabym jego brody... a może nawet nie. Płaszcz z Burberry, modny ubiór, Iphone... chyba musiał dużo zarabiać jako ten muzyk.
- Słucham. - odparł do słuchawki. - Nie. Słuchaj, Lou, zastanów się....tak. Tak, wiem. Za godzinę. No, pa.
- Przepraszam. - zwrócił się do mnie. - Muszę iść, obowiązki wzywają. Mogę twój numer telefonu czy... jakikolwiek kontakt?
- Nie ma chyba takiej potrzeby. Do widzenia. - pożegnałam się i szybkim krokiem go wyminęłam.
To był Harry prawda?
OdpowiedzUsuńNo rozdział fajny szkoda ze taki krótki.
Mam jedno pytanie:
"mam tu baletniczkę"-ta baletniczka to tak specjalnie? Czy powinno być baletnica?
Ja się w żadnym wypadku ciebie nie czepiam, tylko tak pytam żeby wiedzieć
♡♥